Jak zrobić ocet?
500 ml płatków mniszka (najwygodniej obciąć je nożyczkami)
1,5 szklanki miękkiej wody (może być przegotowana)
3 łyżki stołowe cukru
+ matka octowa z innego octu (potrzebny jest starter)
Obcięte płatki włóż do czystego słoja szklanego, zalej wodą z rozpuszczonym w niej cukrem i na koniec dołóż matkę octową. Słój przykryj gazą, albo ściereczką bawełnianą i odstaw w ciepłe miejsce (kuchnia jest najlepsza). Naszą miksturę należy mieszać każdego dnia i tu sprawdzi się babcina drewniana łyżka;). Gdy rozpocznie się fermentacja alkoholowa na górze naszej mikstury pojawią się białe bąbelki, a nawet piana. Faza fermentacji zależy od wielu czynników. Tu najlepiej skontrolują sprawę nasze zmysły. Z reguły gdy znika górna pianka, nasz ocet jest już gotowy do odcedzenia. Teraz rozpoczyna się faza fermentacji octowej. Czysty ferment przelany do kolejnego słoja powinien leżakować jeszcze kilka tygodni. Gdy ocet zacznie pachnieć octem...oznacza, ze zakończył się proces fermentacji i możemy go przelać w mniejsze buteleczki i zacząć degustację.
Jeżeli użyjemy całych główek kwiatowych, a nie samych płatków to finalnie nasz ocet otrzyma lekką nutę goryczy, która znajduje się w zielonych częściach rośliny.
Jak pozyskać surowiec?
Kwiaty mniszka zbieramy z czystych, oddalonych o ruchu kołowego i aglomeracji miejskich terenów. Zbieramy tylko rozkwitnięte i pięknie wybarwione główki. Następnie rozkładamy nasze zbiory cienką warstwą na pergaminie, albo ściereczce bawełnianej (najlepiej na zewnątrz). Po godzinie, dwóch nasze kwiatki lekko zwiędną, ale będą wolne od niepożądanych lokatorów. Teraz możemy przystąpić do pozyskania płatków.
Jak używać ocet mniszkowy?
Octy naturalne stosowano od czasów starożytnych i stanowiły niezastąpione remedia na wiele przypadłości zdrowotnych (niestrawność, bóle głowy, migreny itd.).
Ocet mniszkowy możemy potraktować jak ożywczy napój przedśniadaniowy. Wystarczy 2-3 łyżki stołowe octu dodać do szklanki wody. W ciepłe dni możemy używać go jak lemoniady, dodając łyżkę miodu o ulubionym smaku.
Dlaczego ocet z mniszka?
Mniszek lekarski (Taraxacum officinale) zwany mniszkiem lekarskim, mleczem, dmuchawcem, pąpawą, lwim zębem, mlecznicą, jest rośliną występująca bardzo powszechnie. Łatwo możemy rozpoznać jego kwiaty okrywające żółcią łąki, przydroża czy skwerki parkowe. Mniszek jest w całości roślina zielną, prozdrowotną. Na przełomie kwietnia i maja pozyskujemy kwiaty i liście. Dziś o Taraxaci flos - czyli o kwiatach. To najrzadziej używana część tej rośliny, choć naszym zdaniem zupełnie niesłusznie, jest najsmaczniejsza. Jej aromat i smak przypominają coś słodkiego, zbliżonego do miodu. Tu niestosownym byłoby pominąć fakt, iż jest istotnym wiosennym pożytkiem dla pszczół i dzikich owadów. Na wiosenny ocet wybieramy mniszek z następujących pobudek: jest powszechnie występującą rośliną, łatwą w identyfikacji, smaczną i zdrową.
Właściwości mniszkowego octu
łagodzi nieżyty jamy ustnej
łagodzi dolegliwości związane z układem trawiennym
wspomaga procesy trawienne
polecany jest przy zaburzeniach miesiączkowania
Jeżeli nie posiadasz matki octowej do rozpoczęcia swojej własnej linii produkcyjnej octu z mniszka lekarskiego...nie przejmuj się! Oto alternatywa: nazbieraj kilka kwiatów i zaparz jako herbatkę, a na jesień polecamy przygotowanie własnego octu jabłkowego celem zdobycia matki octowej.
Na zdrowie;)
Ciacha, chrupacze, podgryzki
- rozwiązanie na mały głodzik
Krakersy powstały pod silną inspiracją autorki książki - "Jadalne kwiaty". Małgorzata Kalemba - Drożdż wydała piękną i niebywale inspirującą pozycję kucharską, w której to bohaterami są jadalne kwiaty. Poniżej znajdziecie oryginalny przepis autorki.
Twórcze umysły i niepokorny charakter wzięły górę nad oryginalnym przepisem. Pierwsze krakersy rozwałkowaliśmy zgodnie z wytycznymi pani Małgorzaty, ale kolejne przeszły kilka kuchennych ewolucji. Ze względu na specyficzne upodobania i słabą tolerancję mąk pszennych, już za drugim razem wymieniliśmy rzeczoną mąkę na orkisz i płaskurkę, a do aromatycznych kwiatów lawendy dodaliśmy płatki chabra, aromatyczne ziele hyzopu, świeży rozmaryn. Kolejne wariacje tego przepisu (a był to środek nieprzyjemnej mokrej i wietrznej zimy) wzbogacone zostały o chilli oraz imbir. Wiecie co...wariantów jest cała mnogość. Możecie dopasować wiele elementów tego przepisu do Waszych upodobań oraz użyć ziół, które właśnie posiadacie w kuchennych szufladach.
Kilka uwag o ziółkach w krakersach
Wszystko ma swój smak i aromat! W doborze ziół i kwiatów należy wykazać się nie lada doświadczeniem i smakiem. Każde zioło, czy kwiat ma swoisty smak i specyficzne nuty zapachowe, w związku z tym, nim do ciasta wsypiecie "co popadnie" należy wysmakować poszczególne dodatki. W końcu to ciacha, a nie perfumeryjno - dekoracyjny eksponat. Muszą być jadalne!
Kilka naszych podpowiedzi:
Lawenda - silna, aromatyczna (któż nie wie jak pachnie lawenda)
Rozmaryn - bardzo intensywny w smaku i aromacie, z wyczuwalną nutą lekkiej goryczki
Hyzop - żywiczne ziele, silne i bardzo aromatyczne
Chaber bławatek - zupełnie bez smaku, lekki i w wariacji krakersowej to raczej ozdoba
Nagietek lekarski - delikatny i podobnie jak chaber elegancko prezentuje się po wypieku
Imbir - ostry, aromatyczny, lekko cytrusowy (imbir suchy różni się znacznie od świeżo mielonego!)
Chilli - pikantne, rozgrzewające
P.S. Nie przesadzajcie z lawendą, po upieczeniu kwiatki mają bardzo intensywny smak i aromat.
Smacznego!
Źródło inspiracji: Małgorzata Kalemba - Drożdż - "Jadalne kwiaty"