Barceloński ogród botaniczny położony jest na wzgórzu Montjuïc (Żydowskie Wzgórze).
Tej wiosny doszliśmy tam pieszo, ze stacji metra oddalonej kilka dobrych kilometrów od celu. Tak najlepiej zwiedza się nowe miejsca, powolny spacer pozwala dostrzec szczegóły tego barwnego i zatłoczonego miasta. Nas interesowały jednak rośliny. Przemierzając parki i skwerki turystycznych atrakcji zdumiewały nas nader wyrośnięte fikusy, egzotyczne rośliny, które znamy w Polsce z poziomu donicy ustawionej na naslonecznionym parapecie. Owocujące i jednocześnie kwitnące drzewka mandarynkowe wprawiały nas w zachwyt i wprowadzały w lekko baśniową opowieść o śródziemnomorskiej przyrodzie. Oczywiście, przyjechaliśmy do Barcelony w szczycie wiosennej eksplozji kwietnych barw i zapachów, a za soba zostawiliśmy ledwo co zieleniejące się pączki brzóz i pierwsze żonkile. To czego nie przeczytamy w przewodnikach, to zapach. To miasto ma wiele aromatów, im bliżej morza tym powietrze staje się dziwnie gęste, na wzgórzach, jak Montjuïc czuć było spieczoną słońcem ziemię i lekki zapach kwitnących drzewek owocowych.
Ogrody to żywe miejsca, nic w nich nie jest na stałe, no prócz solidnej architektury. Natura jest dynamiczna i zmienna, rośliny rozwijają się i dożywają swych sędziwych lat, by oddać miejsca innym następcom. Tak też jest i w przypadku El Jardí Botànic. Oficjalnie data otwarcia ogrodu w kształcie i formie istniejąch do dziś miała miejsce w 1999. Nie sama historia jest istotna, ale założenie, które wyróżnia ten ogród od wcześniej przez nas odwiedzanych.
Przemierzając zakątki rozległego wzgórza obsadzonego ciepłolubną roślinnością możemy przez chwilę opuścić Barcelonę i przenieść się do Australii, Chile, Afryki, Ameryki Południowej, na Wyspy Kanaryjskie i wreszcie wrócic do strefy śródziemnomorskiej. Ogórd podzielony został na strefy roślinności typowej właśnie dla tych regionów świata. Na powierzchni ok. 14 hektarów nawytrawniejsi tropiciele i fascynaci botaniki mogą obejrzeć ok. 4 tysięcy egzotyków. Zapraszam do pooglądania kadrów z wiosennej Barcelony.
Eukaliptusy. Drzewa należące do mirtowatych. Jest ich ponad 700 gatunków! Nie będziemy wymieniać tych, które udało nam się obejrzeć i obfotografować w ogrodzie botanicznym, lista byłaby długa. Przepięne piuropusze kwiatów nęcą owacy, są miododajne, drewno tych drzew wykorzystuje się do budowy stosunkowo twardych i trwałych mebli czy nawet podkładów kolejowych! Na blaszce lisciowej gromadzą się olejki eteryczne, które możemy poczuć pocierając lekko powierzchnię. Któż nie zna olejku eukaliptusowego?! Kora i liście zawierają spore ilości garbników - tanin (14-16% i 40%) i to one dawniej stosowane były garbarstwie. Eukaliptusy rzuciły na nas magiczny urok...suchymi guziczkami! Nasiona zebrane są w liczne grona, zamknięte w zdrewnialych pancerzykach czekają na swój moment. W zależności od gatunku przybierają różne kształty i wielkości. Żywa rzeźba natury!
Heliofity, kserofity, termofity, pirofity, halofity.
Umiejętności adaptacyjne roślin są niesamowite. W barcelońskim krajobrazie ogrodu botanicznego można przyjżeć się tym niesamowitym biologicznym talentom roślin. Przejawia się w kształcie liści, formie pędów, łodyg, w kwiatach czy wreszcie nasionach. Kserofity - czyli sukulenty, kaktusy i wilczomlecze, których jest tu sporo. Pzrystosowały się do długich okresów suszy i wysokich temperatur. Gromadzą wodę w zgrubiałych pędach (kaktusy) czy liściach (agawy). Życie w pełnym słońcu i deficycie wody nie jest proste, ale dzięki tym trudom możemy podziwiać niesamowite umiejętności adaptacyjne roślin.
Sosna pinia (Pinus pinea L.)
Kto ją strzyże? Drzewo z rodziny sosnowatych stanowi typowy element krajobrazu śródziemnomorskiego. Piękne, naturalnie formujące się w kształt parasola korony są charakterystyczne dla całej Katalonii. Włosi, choć nie tylko oni, z orzeszków - czyli nasion pinii serwują typowe dla regionu pesto. Podczas spaceru sami znaleźliśmy szyszkę i próbowaliśmy dostać się do jej zasobów nasiennych. Nie była to prosta sztuka, bo szyszka jest o wiele twardsza niż nasza krajowa z sosny pospolitej. Sukces! Wydłubane nasionka były bardzo smaczne. Warto wspomnieć, że formy tej sosny były dawniej traktowane jako parasole zacieniące drogi i stąd sadzono je w szpalerach wzdłuż trakcji.
Oprócz drzew możemy podziwiać w katalońskim ogrodzie również kwitnące byliny. Królują tu banksje, greville, aloesy uzbrojone. Musielibyśmy zostac jeszcze kilka dni, by napawa się ich pięknem.
El Jardí Botànic de Barcelona, wrócimy tu jeszcze!
Ziołowy Zakątek na Podlasiu, to nasza kolejna zielna podróż w to miejsce. Ostatnim razem byliśmy tu 3 lata temu. Co się zmieniło? To miejsce pełne fantazji i wizji właściciela Pana Mirosława Angielczyka, tu każdego roku następują zmiany. Tym razem przywitała nas piękna oranżeria wypełniona roślinami ciepłolubnymi. Pojawiły się też "nowe domy", tak skrupulatnie kolekcjonowane przez właściciela z okolicznych podlaskich wsi. Sami zamieszkaliśmy w leciwej chacie sprowadzonej ze wsi Zawady. Domek o wdzięcznym imieniu Chata Mechata, albo Wiedźma pobudzał wyobraźnię.
Dwa dni przepełnione spacerami w deszczowym ogrodzie, oprócz relaksu i odpoczynku dostarczyły nam nowej wiedzy i znajomości kolejnych ziół. W lokalnym sklepiku o znajomo brzmiącej nazwie "Spółdzielnia" nabyliśmy masę ekologicznych towarów rodem z Podlasia. Mąka, groch, żurawina (tak rzadka w naszych regionach), zioła podlaskie, ale i eksportowe, herbatki, sadzonki ziół do naszego ogrodu na Makowisku...zakupy nie miały końca. Podróże kształcą!
Fot. Ślazówka turyngska (Lavateria thutingiaca L.) Jej naturalne stanowiska obejmują szeroki obszar od Morza Adriatyckiego po Bajkał. Jej kwiaty są jadalne i smaczne, z łodyg pozyskuje się włókna, z których wykonuje się liny, torebki, a nawet papier. Pięknie prezentuje się w ogrodach naturalistycznych, a jej rozmiar, cóż zobaczcie sami jak prezentuje się w październikowym słońcu.
Jeden kadr z Ogrodu Biblijnego. Najpiękniej tu latem, ale i jesienią można przechadzać się po labiryncie ścieżek i zagłębić się w opisach ziół znanych już w czasach biblijnych.
Nowością, której jeszcze trzy lata temu nie było są kamienne rzeźby wykuwane przez lokalnego rzeźbiarza. Urzekła nas "babinka" niosąca płachtę z ziołami i oczywiście sam on, wizerunek Pliniusza Starszego. Starożytny historyk i pisarz zasłynął w świecie botaników i zielarzy dziełem "Naturalis historia". To rodzaj encyklopedii w 37 księgach, wśród których znalazła się i "Botanika".
Ambrozja bylicolistna (Ambrosia artemisiifolia). Swój okres świetności i pełni kwitnienia już dawno za nią, ale urokliwe kłosy z nasionami ciągle zachowywały jeszcze w sobie ten magiczny, bylicowy aromat. Aktualnie jest rośliną kosmopolityczną. W Polsce występuje naturalnie na Śląsku, Lubelszczyźnie. jest ziołem leczniczym, wspomaga leczenie zakażeń bakteryjnych i grzybowych.
Rożnik przerośnięty (Sylphium perfoliatum L.) To bylina z północnoamerykańskiej prerii. Wykorzystywali ją indianie, między innymi jako lek n problemy z miesiączkowaniem. Korzeń ma działanie rozkurczowe, napotne i pobudzające. Stosowany jest przy leczeniu wątroby, śledziony, stosowany przy porannych nudnościach. To imponująca i ogromna roślina, a badania dowodzą, że ze względu na jej duży przyrost biomasy rożnik może być wykorzystywany jako roślina energetyczna (przewyższa kaloryczność wierzby energetycznej).
Wiedźma, czyli nasza Chata Mechata, to tu spędziliśmy ze świerszczem za kaloryferkiem 2 noce;)
Podlasie pod koniec naszego pobytu wypogodziło się. Deszcz przestał siąpić i lać, a na horyzoncie pojawiło się słońce. Pięknie.
Jeśli chcecie obejrzeć naszą poprzednią wyprawę w to miejsce to zapraszamy do naszego starego bloga:
A kto jeszcze nie był w tym czarodziejskim miejscu, to koniecznie musi to nadrobić: